Pomiary przed pracami parkieciarskimi
Mierzyć nie mierzyć? Oto jest pytanie. Zatem parkieciarzu odpowiedz na nie sam po przeczytaniu poniższego artykułu..
Strop i podkład jest wylewany na długo przed przybyciem parkieciarza i zgodnie z „Warunkami technicznymi wykonawstwa i odbioru robót budowlanych” część 4 odbiory powinny być wykonane przed pracami parkieciarskimi. Na stronie 5 w „Informacjach ogólnych” „Warunków technicznych” jest zawarty zapis, że powinny być sprawdzone „... wszystkie wymagania w zakresie wykonania robót zanikających, tak, aby umożliwić innym uczestnikom procesu inwestycyjnego prawidłowo technicznie i na poziomie jakościowym wykonanie swoich robót.”
A więc kto, poza nadzorem budowlanym ma to zrobić?
Wg powyższych „Warunków technicznych ...” 25.8.2.3. wcześniej powinien być wykonany odbiór w kolejnych fazach robót i powinien on obejmować (podaję najważniejsze dla prac parkieciarskich – ogólnie jest ich znacznie więcej):
a) sprawdzenie prawidłowości ułożenia warstwy ochronnej na materiale izolacyjnym (jeżeli jest ona
wymagana)
b) sprawdzenie podczas wykonywania podkładów jego grubości w dowolnych 3 miejscach w każdym
z pomieszczeń (metoda przekłuwania).
c) sprawdzanie wytrzymałości podkładu na ściskanie i zginanie przez ocenę laboratoryjnie
przeprowadzonych badań próbek kontrolnych pozostawionych w czasie wykonywania podkładów.
d) sprawdzenie równości podkładu przez przykładanie w dowolnych miejscach i kierunkach
dwumetrowej łaty kontrolnej i poziomicy.
Parkieciarz , chcąc wykonać posadzkę drewnianą, koniecznie w myśl tych samych „Warunków technicznych ...” 25.8.2.4. powinien dokonać sprawdzenia „... warunków przystąpienia do robót posadzkowych:
a) temperatury pomieszczeń
b) wilgotności względnej powietrza
c) wilgotności podkładu
d) równości
Odpowiedź na wyżej postawione pytanie powinna być bardzo prosta, na pewno nie parkieciarz. Nie ma on obowiązku poza badaniem równości, wilgotności i temperatury podkładu i powietrza cokolwiek jeszcze mierzyć. Jest jednak pewna trudność w rozumieniu tego stanu rzeczy. W „Warunkach technicznych...” nie ma jasnego zapisu, że musi to zrobić nadzór budowlany i w praktyce takie odbiory nie są wykonywane, lub są wykonywane zupełnie błędnie. Co ma zrobić parkieciarz? Jaka jest jego rola w „prawidłowym technicznie i na poziomie jakościowym procesie inwestycyjnym”?
Po pierwsze: Parkieciarz nie jest upoważniony do ODBIORU posadzki, tylko od BADANIA podstawowych parametrów. Do odbioru jest inspektor nadzoru, lub kierownik budowy. Błędnie, zatem znaczna część parkieciarzy, „protokół badania” nazywa w tytule „protokołem odbioru”, co wskazuje, że mają wiedzę, co do technologii i sposobu wykonania podkładów, łącznie z nadzorem i sprawdzeniem jakości tych prac nawet w sposób laboratoryjny (badanie wytrzymałościowe cementów). Parkieciarz powinien unikać stwierdzenia ODBIÓR POSADZKI. Po badaniu parametrów na budowie zapisujemy je w dzienniku budowy lub w protokole badania posadzki, który to protokół musi być potwierdzony przez osobę z nadzoru inwestycji.
Po drugie: Powyższe zapisy nie zwalniają parkieciarza z tzw. „czujności bolszewickiej” o której, zawsze na swoich szkoleniach powtarzam. Nie można usprawiedliwiać nonszalancji i rutyny, która często cechuje rzemieślnika. Nazbyt często w jego ocenie, jeżeli wyszła nam budowa wczoraj i tydzień temu, to i dzisiejsza realizacja musi być bez usterek. Tak nie jest. Każda budowa to odrębny temat. Historia prac, ich jakość i użyte materiały mogą zawsze wpływać na prawidłowość prac parkieciarskich. O tym nie można zapominać. Tak, więc oprócz badań, mamy obowiązek przed naszym inwestorem zgłaszać wszelkie, mogące skutkować wadami, wątpliwości, co do nieprawidłowości na wcześniejszych etapach prac. Jest to zrozumiałe zważywszy, że inwestor nie musi się znać i z założenia wybierając w dobrej wierze firmę wykonawczą chce, aby efekt był bardzo dobry. Gdyby doszło do procesu sądowego, jego wynik w takiej sytuacji, mimo jasnych, ale niepełnych i ogólnych zapisów w „Warunkach technicznych...” może być i zazwyczaj jest, niekorzystny dla wykonawcy. Dlatego nie jestem zwolennikiem rutynowych pomiarów, ale metodyki takich pomiarów. Praktyka wskazuje jednak, że większość parkieciarzy, mimo posiadania CM-ek, wilgotnościomierzy do powietrza i termometrów, nie umie wykonywać tych prac skutecznie. Powinna ze względu na wątpliwości być przerwana, lub nawet nie rozpoczęta. Taniej jest poświęcić dzień, czy dwa, na tłumaczenie, dodatkowe wnikliwe badanie i dodatkowe prace naprawcze niż „wysypać” w terminie późniejszym hipotetyczną powierzchnię 100 m2 parkietu. Tego jednak faktu nie może wielu parkieciarzom uświadomić.
Pomiar CM-ką jest często wykonywany w miejscach najbardziej nasłonecznionych, najczęściej z powodu dobrej widoczności na wprost południowo zachodniego okna. Nie zwracamy uwagi na wanny, sterty styropianów, wełny mineralnej lub innych materiałów budowlanych. Nie zwracamy uwagi na zawilgocenia wtórne i prawie nigdy o to nie pytamy. Nie przeszkadza nam na budowie nieporządek i brak należytej oceny jakościowej. Byłem na budowie, kiedy parkieciarz wykonywał pomiar obok sterty styropianu. Wynik jego pomiaru mieścił się w normie, ale już pod stertą wilgotność podkładu wynosiła 5%CM.
Poza tym nie mamy nawyków wykonania w czasie pomiaru otworu do samej izolacji. Pomijam fakt pobrania próbki z dna podkładu (tutaj jest rozbieżność stanowisk, ja jednak zawsze tak czynię), ale w taki sposób sprawdzamy istnienie izolacji i ewentualnie jej stan.
Podobnie większość parkieciarzy zapomniała o badaniu wilgotności metodą przyłożonej folii. A ci, którzy pamiętają o tej metodzie nie wiedzą, w jakich warunkach ją przeprowadzić. Aby taki pomiar coś nam powiedział i był przydatny, trzeba w ciągu dnia nagrzać maksymalnie powietrze w pomieszczeniu, aby w nocy wyziębiając pomieszczenie sprawdzić, czy na zimnej membranie z folii nie skrapla się wilgoć z parującego podkładu. Jeśli jednak ktoś to badanie przeprowadzi w warunkach zimnego pomieszczenia i w dzień i w nocy to niczego nie sprawdzi.
Podobnie jest z pomiarem wilgotności powietrza. Najczęściej jest to badanie robione w przypadkowym czasie. Nie będzie ono dobre, jeśli kilka osób na takiej budowie otworzy drzwi i okna. Przewietrzone pomieszczenia nie będą miały rzeczywistej wilgotności. Aby ten pomiar był rzetelny, należy wykonać go zawsze rano po nocy przy temperaturze, w jakiej będzie używana posadzka drewniana, czyli ok. 18-22ºC. Nigdy nie wyjdzie, gdy na budowie będzie temperatura poniżej 15ºC.
Bardzo ważny jest pomiar temperatury podkładu. W warunkach polskiego parkieciarstwa bardzo często pomijany. A przecież jest w „Warunkach technicznych...” podane, że pomiar taki ma być wykonany w odległości nie większej niż 10 cm od podkładu. Moim zdaniem powinien być wręcz wykonywany na samym podkładzie. Dzisiejsze środki techniczne to doskonale umożliwiają. Co będzie, jeśli ktoś nie zrobi takiego pomiaru? Kleje dyspersyjne będą bardzo wolno wiązać, nawilżając drewno na nich ułożone. Bardzo wydłuża się czas do cyklinowania. Kleje syntetyczne będą bardzo wolno wiązać, ale na szczęście dla parkieciarza w końcu zwiążą bez większych problemów wydłużając jedynie czas do szlifowania. Kleje poliuretanowe będą wolno reagować i znacznie osłabi się spoina klejowa. Właściwie jego parametry nie będą zachowane nawet w połowie. Dlaczego ten pomiar jest ważny nawet wtedy gdy wydaje nam się, że na pewno na budowie są dobre warunki? Otóż, na nagrzanie pomieszczenia potrzeba paru godzin, ale na grzanie podkładów, kilka dni. Beton nie rozgrzewa się zbyt szybko, zwłaszcza w chałupie, która przez dłuższy czas zimowy nie była ogrzewana.
To tylko naprawdę część koniecznych zabiegów przed układaniem posadzek drewnianych. Pominąłem świadomie tutaj badanie temperatury podkładu termometrem na podczerwień, celem ustalenia przebiegających nieizolowanych rurek z ciepłą, lub, co gorsze z zimną wodą. Pominąłem tutaj świadomie również badanie wytrzymałości podkładu prostą metodą rysikową lub bardziej skomplikowaną sparametryzowaną metodą na zrywanie urządzeniem PressoMess.
Te wszystkie metody badawcze mają za zadanie wyeliminować ewentualne błędy w posadzce drewnianej. Dlatego nie jestem zdania, żeparkieciarz nie powinien wiele robić przed montażem na budowie. Gdyby tak było, to słynny niemiecki podręcznik parkieciarski zostałby napisany na 100 stronach, a jak wiemy jest ich znacznie więcej. Jestem pewny, że parkieciarz chcąc się ustrzec błędów i sprostać zaufaniu swojego zleceniodawcy powinien uważnie mierzyć możliwie najwięcej, aby umiał identyfikować zagrożenia, a w przypadku szkody mieć argumenty na swoją obronę.
W przypadku problemu praca rzeczoznawcy polega na ocenie wady i podania przyczyny ich występowania, ale wyrok sądowy jest zależny od umocowania prawnego danego problemu, interpretacji prawników i przynajmniej posiadanych pieniędzy na obronę naszych interesów.
Czy wobec tego stać nas na to? Parkieciarzu odpowiedz sobie sam.
Artykuł pod oryginalnym tytułem "Mierzyć czy nie mierzyć?" popełnił rzeczoznawca i mistrz parkieciarstwa Pan Czesław Bortnowski (www.parkiet-bortnowski.pl).